W drodze powrotnej do wyjścia oglądamy narzędzia górnicze i wagoniki, których używali więźniowie do wywożenia urobku. Wizyta w sztolniach projektu Riese robi ogromne wrażenie. Mnóstwo domysłów, niedopowiedzianych faktów, tajemniczość rozpala wyobraźnię, a ogrom cierpień jakie znosiły tysiące więźniów tu pracujących wzbudza współczucie.
Zbliżał się wieczór, czas przyjazdu do Lubachowa i schroniska, które gościło nas już w ubiegłym roku. Po obiadokolacji już tylko czas na odpoczynek, zabawy na boisku i sen.
Dzień drugi rozpoczynamy z przewodnikiem, który będzie nam towarzyszył przez dwa dni, panem Ryszardem Ścieburą od zwiedzania miejsca bardzo ponurego. To Kaplica Czaszek wybudowana w 1776 roku w Kudowie Czermnej. Kaplica to wspólny grobowiec ofiar wojen Śląskich oraz chorób zakaźnych. Ściany i sufit kaplicy wyłożone są olbrzymią ilością czaszek i kości ludzkich. Pod podłogą natomiast spoczywa kilkadziesiąt tysięcy szczątków ludzi, które można oglądać podczas zwiedzania.
Miejsce to stanowi wyjątkowy symbol przemijalności i kruchości człowieka, i co znamienne, łączy kości członków rodzin, przyjaciół, ale również wrogów.
Opuszczamy to miejsce i udajemy się na spacer przepięknym deptakiem najbardziej znanego w tych okolicach uzdrowiska Kudowa Zdrój.
Następny etap podróży to Szczeliniec Wielki (919 m.n.p.m.), leżący na terenie Parku Narodowego Gór Stołowych. Widoki ze skał Szczelińca na okolicę są warte wspinaczki po 665 kamiennych stopniach, ułożonych przez sołtysa pobliskiego Karłowa Franza Pabla.
Teren Szczelińca Wielkiego obfituje w fantastycznie wyrzeźbione przez wiatr, deszcz i lód formy skalne przypominające ludzi i zwierzęta. Można dostrzec Małpę, Mamuta, Psa, Słonia, Kwokę, Wielbłąda i wiele innych. Najwyższym punktem Szczelińca jest skała zwana Fotelem Pradziada, na którą wchodzi się po metalowych schodkach. Oprócz widowiskowych skał przechodzi się głębokie wąwozy i korytarze (Piekiełko, Diabelska kuchnia). W niektórych głębokich rozpadlinach leży śnieg nawet w lipcu. Ciekawostką świadczącą o niesamowitych widokach tych gór jest fakt, że wybrano ten teren na zdjęcia do filmu „Opowieści z Narnii”. W drodze powrotnej zatrzymujemy się jeszcze w skansenie Wambierzycach, w którym obejrzeć można wiele sprzętów rolniczych i gospodarskich i pospacerować wzdłuż zagród zwierząt. Ostatnim miejscem, w którym się zatrzymujemy to Wambierzyce. Znajduje się tu wybudowany w XVII wieku ogromny kościół Nawiedzenia Najświętszej Marii Panny o barokowej architekturze. Wieczór spędzamy grając w piłkę i piekąc kiełbaski przy ognisku.
W planie na trzeci dzień pobytu w tym regionie mamy wędrówkę po jednej z największych atrakcji Sudetów znajdujących się po stronie czeskiej tj. Skalnego Miasta.
Już od samego wejścia, tuż przy kasie oglądamy ciekawe formacje skalne, ale przed wkroczeniem w miasto skał przechodzimy obok wyrobiska po byłej piaskowni zalanego wodą. Droga prowadzi przez las, w którym jest tyle samo drzew co skał. Oglądamy Fotel Karkonosza, Fotel Babci, Głowę Cukru, a po prawej stronie w odnodze szlaku blisko siebie znajdują się Organy i Chełm. Skały stają się coraz wyższe i wypierają z krajobrazu drzewa. Docieramy do Gotyckiej Furty, która dawniej pełniła funkcję głównego wejścia do Skalnego Miasta. Przez wąskie przejścia i po kładkach z desek idziemy między pionowymi skałami a następnie docieramy do Wielkiego Wodospadu. To wodospad na życzenie, gdy wszyscy przynajmniej trzy razy krzykną „Karkonoszu daj nam wody”, wodospad z cienkiej stróżki zamienia się w rwąca kaskadę.
Po metalowych schodach docieramy do Skalnego Jeziorka po którym pływamy łódką z przewodnikiem. Ten pokazuje nam Wodnika Szuwarka, Topielca, Słonia i kilka innych atrakcji, które można zobaczyć używając wyobraźni. To krótka przejażdżka ale bardzo wesoła dzięki przewonikowi, który anegdotami rozbawia wszystkich turystów. Ruszamy dalej pośród skał, które co kilka metrów zaskakują inną formą i ukształtowaniem. Oglądamy Górę Kochanków, Żółwia, Starostę i Starościnę, a na koniec przeciskamy się wąską Mysią Dziurą za którą stoi Pianino Karkonosza. Kończy się okrężny szlak i kierujemy się do wyjścia.
W drodze powrotnej zatrzymujemy się jeszcze w miasteczku Broumov, Zwiedzamy ryneczek z centralnie usytuowaną kolumną i stojącą na niej Matką Boską o dwu twarzach i najbardziej okazały zabytek miasta: benedyktyński klasztor — uznany za czeski zabytek narodowy. Zespół klasztorny obejmuje: kościół pw. Św. Wojciecha a w nim refektarz z kopią Całunu Turyńskiego z 1651 r. oraz ogromną bibliotekę a także Muzeum Ziemi Broumovskiej.
Nadchodzi ostatni dzień pobytu w Lubachowie. Pakujemy więc bagaże, porządkujemy pokoje i żegnamy się z miłymi gospodarzami. Udajemy się do zamku Grodno leżącym na szczycie góry Choina. Witamy się z przewodnikiem, którego poznaliśmy już w roku ubiegłym. Zamek, niegdyś jedna z największych i najsilniejszych warowni na Śląsku, zbudowany z kamienia, na planie nieregularnym, jest idealnie dopasowany do kształtu szczytu góry. Składa się z najstarszej części — zamku górnego i powstałego podczas rozbudowy w XVI w. zamku dolnego z budynkami gospodarczymi i wyjątkowym budynkiem bramnym ozdobionym dekoracją sgraffitową przedstawiającą stojące na tylnych łapach lwy. Na zamku górnym znajduje się wysoka wieża, budynki mieszkalne i mały dziedziniec ze średniowieczną cysterną na wodę. Wewnątrz zobaczyć można piękne portale, jedną urządzoną komnatę i ekspozycje poświęcone dawnej sztuce oblężniczej i krzyżom pokutnym. Na zamku dolnym znajdują się dwa dziedzińce. Można tam zobaczyć m.in. studnię, kilkusetletnią lipę sądową (odbywały się pod nią sądy nad poddanymi) i armatę.
Po drodze do zamku, po prawej stronie można zobaczyć ruinę pałacyku postawionego w XIX wieku.
Przejeżdżając raz jeszcze przez Lubachów, zatrzymujemy się, aby zwiedzić ostatnią atrakcję: zaporę wodną. Jest to wybudowana w 1914–1917 kamienna konstrukcja zapobiegająca licznym powodziom na tym terenie. Wskutek jej wybudowania powstało Jezioro Bystrzyckie. Podchodzimy do budowli od czoła. Ta 44 metrowa i długa na 230 metrów ciemnokamienna konstrukcja onieśmiela nas. Po chwili wspinamy się już po zboczu, by dotrzeć na szczyt kamiennego monumentu. Przed nami roztacza się wąska, wybrukowana ścieżka — to szczyt tamy. Przechadzamy się nią podziwiając otaczające widoki. Jeszcze ostatnie, pamiątkowe zdjęcia i z żalem wracamy do autokaru. Czas na powrót do domu i do stęsknionych rodziców. (mtom)